poniedziałek, 4 lipca 2011

Czuję się wreszcie zakoncertowana. przekoncertowana. i wesoła.
Ten dzień ocalił Openera. Ocalił również mnie.

ilość zaliczonych koncertów: 12!!!!!!!!!!!!/oj rekord chyba. 2 w całości. reszta w kawałkach w okolicach od 20 do 45 minut/niestety odległości między scenami i kolizje nie pozwoliły inaczej/
ilość dobrych koncertów: 11!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!/niekoniecznie wszystko moje klimaty, a jednak po prostu dobrze grali.
ilość zrobionych kilometrów: około 20.
ilość zaliczonych barierek: 2 /These New Puritans. wyszłam po 35 minutach. /James Blake.
ilość wypitych browarów: 0 /wstyd. ale ja po prostu miałam od paru dni ochotę na wino, a wina wnieść się nie dało..

koncert dnia: James Blake.
porażka dnia: These New Puritans /brak głosu to mało powiedziane..

Tytuł `Gwoźdź Openera` należy w tym roku do Jamesa Blake`a...
Dla Jamesa warto było tu przyjechać.

Na razie tyle niestety.
dobrej nocy/ muszę rano wstać.

ps. myślę właśnie o tym, że miałam w tym roku szlaban na płyty. a jednak nie było nawet nic co chciałabym kupić. To śmieszne. Rok temu wróciłam z 7 płytami.

no nic.

idę.