wtorek, 27 lipca 2010

Jam Session o pólnocy

Wpadam do domu rowno o polnocy.
Rozbieram sie, wskakuje do lozka. odpalam swiezutki krazek
Johna Zorna - Alhambra Love Songs.
Od pierwszego dzwieku wiem, ze to jedna z najlepszych plyt w moim domu.
Ze bedzie absolutnie doskonala, inspirujaca i przejmujaca.

/John Zorn - Pacifica (for Harry Smith)/


Kupilam tez The Dreamers. o ktorej zawsze marzylam. tez Zorna. /Ipos: Book of Angels Volume 14/
i plyte Trzaski skomponowana do filmu Dom Zly. /nie moge sie doczekac.

Trzeba przyznac, ze Empik na Nowym Swiecie ma malutki segment jazzowy.
Ale tak wysmienity, ze chyba nie bede w ogole tam chodzic, bo sie zrujnuje.

Alhambra Love Songs - w calosci napisana, zaaranzowana i wyprodukowana przez Zorna. pozbawiona jednak gry samego mistrza.
Kazdy utwor jest zadedykowany jakiemus znanemu artyscie :))
i nawet Patton dostal swoj kawalek..
:)))))))))

/John Zorn - Mountain View (for Vince Guaraldi)/


/John Zorn - Novato (for Mike Patton).wmv/


/nie sadzilam w ogole, ze wroce do domu i znajde te plyte na youtube.
Zorn bowiem pilnuje, aby nic na youtube nie bylo.

dobranoc pchly na noc
Kopciuszek idzie spac. bo praca. i w ogole :)

/taak. zdecydowanie cos mi jest :))