Widze, ze od jutra mam maraton koncertowy do niedzieli wlacznie.
/ choc obawiam sie, ze moze z pt zrezygnuje, na rzecz pisania dwoch
prac zaliczeniowych z prawa autorskiego, bo termin uplywa w sobote. a ja myslalam, ze w niedziele /
zimno tu dzis koszmarnie. w sensie w domu. ostatnie pietro robi swoje.
ilosc okien robi swoje.
wiec grzaniec. /i kompa odpalamy drugiego/
i White Lies. na ich koncert ide w nastepna niedziele do Stodoly :))
/troche brzmia mi jak Franz Ferdinand? ciut ciut../Franz mnie zawiodl na koncercie w Stodole w 2008. /to byl 2008??/choc dobrze grali. naprawde dobrze. az za dobrze.
sterylnie. kop sterylny. wszystko takie bylo idealne. do zrzygania nie rock&rollowe/
a jakby kto z Was przejezdzal w niedziele przez Katowice przypadkiem (!),
to w Hipnozie w Katowicach jest /tak, w ta niedziele 31.01/ koncert moich marzen
- Portico Quartet. /pisalam o nich gdzies ze 3 tygodnie temu, kiedy jeszcze nic nawet o koncercie nie wiedzialam. a tu prosze. to samo co z Little Dragon :)/
Graja cos jak The Cinematic Orchestra. Mocny nu-jazz lamany na jazz klasyczny.
Odlot. Bardzo inspirujace. Gdyby nie bylo tak zimno moze.. Ale tak nie ma mowy.
Powiem Wam, ze dla jazzu jakos nie chce mi sie jezdzic po swiecie. Nie.
Ja lubie prostote. Maly koncercik jazzowy w malym lokalu. A jak wpadnie slawa do Kongresowej - super. Jak nie wpadnie - tez dobrze. Jazz to jazz. Inne emocje. poziom.
Bardziej subtelne. Nie wymagaja nakrecania sie niepotrzebnego. /dasz mi Trzaskę solo i niczego wiecej mi nie trzeba/Dasz mi Alchemika i niczego wiecej mi nie trzeba. nie zamienilabym na nic innego. absolutnie/
ale ja nie o tym./ja w zasadzie mam dzis bardzo co robic.
wiec papa!!
no dobra. jeszcze podrzucam cos co dobrze mi pasuje do White Lies.
/dzis w ogole jestem w brytyjskich dzieciakach/szukam w nich ENERGII/
zeby mi sie bardziej chcialo niz mi sie nie chce/a to moze byc trudne/