środa, 13 stycznia 2010

Gombrowicz i inne tematy

Kiedy byłam mała nie lubiłam bananów, ani winogron.
Ani wątróbki. Czyba jeszcze jakiś rzeczy nie lubiłam.

dziś tylko wątróbki nie jadam. Bo winogrona i banany są przecież pyszne.

I tak jak w przypadku Gombrowicza, którego nie mogłam znieść,
zawsze czułam, że TO NIE TEN CZAS. - że mój czas na Gombrowicza przyjdzie.
i przyszedł. Po studiach zaraz to było. Gombrowicz okazał się objawieniem,
spełnieniem mych marzeń o prozie. Pojebanej i bez granic. która była
odzwierciedleniem moich własnych zapędów. jazd. schiz. i szaleństwa.

... tak w przypadku Bjork nigdy takiego przeczucia nie miałam.
Nienawidziłam jej głosu, akcentu, jej teatralnego przerysowania,
artyzmu rosnącego do niebotycznych rozmiarów. Nie trawiłam. ignorowałam.
Nie chciałam poznawać. Bjork? Nie ma mowy. nigdy..
/choć wiedziałam, że może nie mam racji, że może na pewno nie mam racji.
bo w końcu musi być jakiś powód, że ludzie się zachwycają../
/ale olałam to i nie przejmowałam się nią wcale. Nie chciałam jej znać. bo NIE.
nie mówiłam o tym chyba nikomu dotąd. że tej całej Bjork nie lubię. nie bylo powodu. ani okazji.
no to mówię teraz.
:)

Ponieważ odkrywam Ją właśnie teraz..
Ponieważ mam tyle do odkrycia, że aż brak mi tchu.

Przypadkowo zgrałam od kogoś całą płytotekę Bjork.
i masz babo placek !!

I - uwaga - nigdy nie utożsamiałam się z żadną piosenkarką. nigdy.
ale Bjork czuję. czuję jak cholera. Trafiło mnie. i już po mnie.
Utożsamiałam się z płytami, albo z piosenkami. Ale nigdy z żadnym wykonawcą.
a tu BUM.
Uginają mi się kolana. Bjork przeszywa mnie na wskroś.
Słucham jej po drodze do pracy, i w drodze z pracy..
i po pracy..

i wkurwia mnie jeszcze trochę jej głos.
ale to nie ma znaczenia.

Bjork jest wielką artystką.
i musi być niesamowitym człowiekiem.
Jest uosobieniem piękna. sztuki. łączności z kosmosem.

Klip jest dedykowany Łukaszowi, który ma dziś urodziny.
ale nie wiem czy w ogóle zna to miejsce.
Jeśli nie dziś, może pozna je jutro.

AMEN