poniedziałek, 7 lutego 2011

Nie wiem. Nie czuję ostatnio coś łączności z LOTEM. Obco. Nie jak u siebie.
Nie pragnę tu przychodzić.
/pewnie mi to minie.
/tak sobie marudzę.

będzie prawniczo. w punktach.

1. Wypasiony koncert w sobotę. na otwarciu Ósmego Dnia Tygodnia.
Na wiele koncertów Pink Freudów - ten był miażdżący. Nie ma słów.
Nie ma słów... Miałam miękkie kolana. Walące serce. Byłam dźwiękiem który odbijał się od ścian. Robił fikołki. Na złamanie karku leciał przed siebie. wolny i szczęśliwy.

2. na tej samej imprezie - koncert Pogodno. Nie cierpię Pogodno.
i faktycznie koncert był dobry w momentach kiedy nie było wokalu.
a jechała trąbka. Trębacz - nie znam nazwiska, ale sprawdzę. - to był ten koleś, który grał z Tymonem rok temu w Kulturalnej na TT Jazz Experience.
Wyśmienity.

Czuję się strąbkowana. zaspokojona pod tym względem. na dwa dni :)))))))

3. a dzisiaj saksofon. w Małej. ale to gitara mnie wciągnęła. efekty. efekty.
ogórki.

miło.
/ależ jestem zchilloutowana.. Wreszcie. Cały miesiąc sam stres.
Jestem teraz taka spokojna.

Ściskam Was..

/śmiech. przypomina mi się wczorajsza impreza. Przyjaciółka jęczy, że podoba jej się Mazolewski. Czy ma żonę. że by go poderwała. Jęczy. Jęczy. Jęczy.
Przechodzę koło barku. Idzie Mazolewski. Spontan. Biorę Mazolewskiego za rękę bez słowa.
I prowadzę.

no. śmiesznie było... :))))))))

a ja naprawdę nic nie piłam :))))))))