środa, 11 sierpnia 2010

no i co ja...

Generalnie LOT się opuszcza ostatnio.
Wczoraj nawet miałam dobre zamiary. Ale nie mogłam sobie znaleźć muzyki cały wieczór. Nic mi nie pasowało. Balansowałam pomiędzy Emilianą Torrini, w różnych konfiguracjach, Jean`em Louisem Murat. może nawet coś wybrałam.
ale zasnęłam. z odpalonym kompem. i tyle było mojej działalności tutaj..

A dzisiaj niby podobnie. Ino jestem całkiem przytomna.
i zupełnie żadnej muzyki wokół mnie nie ma./poprawka. nie jestem przytomna..

Koncertowo chyba jestem na urlopie. Ale zaraz będę na urlopie tak na serio.
/ żadnego Bonobo i Jaga Jazzist nie będzie. nie mogę się do końca z tym pogodzić, jednak przecież świadomie wziełam w tym czasie wolne i będę akurat za górami, za lasami. Brałam pod uwagę nawet samolot do Katowic, ale i tak bym nie zdążyła na pt, a w sb Festiwal już mi się nie opłaca.

Generalnie idę spać.

ok. i może coś jeszcze wrzucę. na dobry sen.

:))

/Prayer - Charles Lloyd/