czuje sie mocno przekoncertowana.
i zmeczona. /wczoraj pisalam te przeklete prace przez 13 godzin, a do miasta trafilam przed polnoca/Projekt Masecki/Pigoński/Lenar porazil Warszawe.
Lekko by mowic, ze byla to muzyka EKSPERYMENTALNA. Tlum uzbierany w CK
uciekl z koncertu. po 23 nie bylo po nim sladu, a moi znajomi wlasnie wychodzili dalej w miasto..
Odpuszczam sobie dzis Powiekszenie. i wt na Chlodnej.
Nie chce mi sie.
Btw w poniedzialki w Nowym Wspanialym Swiecie sa teraz jazzowe wieczory.
/tam Trzaska gral to swoje solo/
Ja widze, ze chyba dopiero 7 lutego do Stodoly rusze.
/choc nigdy ze mna nie wiadomo na co bede miala ochote/
marze teraz o kinie. o milych knajpkach.
zadnych koncertow przez tydzien! /przeciez czasem trzeba zyc normalnie, nie? :)
/a tak naprawde nie slucham dzis jazzu.
malo muzyczny dzien. jestem zupelnie bez energii/
wlasciwie sama nie wiem czego chce. jaki mam nastroj. i co chce slyszec./
zwykle jednak puszczam Wam dokladnie to czego slucham w danej chwili.
jest to totalnym odzwierciedleniem mojego stanu ducha i otoczenia./
Chyba sobie puszcze Nathalie. zanim wyjde z domu.